13/03/2014

Asuncion, Paragwaj

Do Asuncion docieram w nocy, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ nie czuję się tu bezpiecznie. Biorę taksówkę do hostelu i piszę wiadomość do Evelyn, którą poznałam w Urugwaju i umawiamy się na wspólne zwiedzanie. Evelyn okazuje się być super przewodnikiem z ogromną wiedzą o swoim kraju. Spacerujemy po mieście, zwiedzamy muzea, pijemy terere (coś na styl yerba mate, tylko, że z zimną wodą) i próbujemy lokalnej potrawy. Nazwa po polsku kojarzy się jednoznacznie, więc jest zabawnie przy zamawianiu: una chipa grande (gdzie grande znaczy duża). Dzięki Evelyn mój czas w Asuncion upływa bardzo przyjemnie i cieszę się, że przynajmniej troszkę poczułam atmosferę Paragwaju. Po cudownym i wyczerpującym dniu spędzam bardzo miły wieczór z Carlosem i Jose grając w ping ponga.










No comments:

Post a Comment