27/04/2014

Kanion Colca, Peru

Po krótkim odpoczynku w Cuzco ruszam razem z Anią do Arequipa i do Kanionu Colca. Kolejny super autobus nocny dociera o 5 rano, ale już po chwili łapiemy kolejny do Cobanaconda. Wymęczone wielogodzinną podróżą postanawiamy odpocząć i trekking w dół kanionu zacząć dopiero następnego dnia. Mapa którą dostajemy jest delikatnie mówiąc beznadziejna, ale trudno, raniutko wyruszamy na 7 godzinną wędrówkę przez 3 wioski aż do Sangalle - Oasis w dole kanionu. Ta trasa miała być sporo łatwiejsza od tej prawie w lini prostej w dół, ale nie powiem, żeby rzeczywiście należała do łatwych. Przez pierwsze 3 godziny schodzimy 1000 metrów aż do poziomu rzeki, po czym wchodzimy 500 metrów po drugiej stronie. Trochę się gubimy, ale po drodze spotykamy Maxi - przewodnika górskiego z Argentyny, który... gubi się z nami haha. Brak innych osób, żeby zapytać o drogę. Próbujemy jedną trasę, znowu 500 metrów w dół, po czym okazuje się że to "ślepa uliczka" i wracamy 500 metrów w górę. Jeszcze parę razy trafiamy w takie ślepe uliczki i dosłownie wykończeni trafiamy pod wieczór po łącznie 10 godzinach do Sangalle - Oasis. Postanawiamy sobie za to zrobić dzień dziecka i odpocząć jeden dzień w kanionie. Basenik, opalanie i długie rozmowy z Ania i Maxi. Ania jest wegetarianką, nie jedzącą glutenu do tego zafascynowaną Himalajami i Indiami, Maxi natomiast podróżuje już od... 18 lat. Bardzo dużo fajnych rzeczy się od nich dowiedziałam i szkoda, że mamy tak mało czasu wspólnie. Niestety wszyscy stoimy dosyć krucho z czasem i następnego dnia ambitnym podejściem 1100 metrów różnicy wysokości pokonujemy w 2,5 godziny. Wspólne drugie śniadanko i powrót do Arequipy na szybkie zwiedzanie.















No comments:

Post a Comment