28/02/2014

Cordoba, Argentyna

Wreszcie dotarłam do Cordoby, do moich cudownych przyjaciół poznanych w Urugwaju: Vicki, Ceci, Jime, Luis, Lisandro i German. Dodatkowo poznałam Pancho i przecudowną Noe. Aaaaa zapowiada się ciężki weekend pełen atrakcji. W piątek wieczorem spotykamy się na asado u Germana. Przepyszne jedzenie, Fernet i spotkanie "po latach". Oczywiście tańce, gry i zabawy. Ubaw po pachy :) prawie jak na polskich otrzęsinach na weselu. Później ruszamy do klubu na jeszcze większe tańce.









27/02/2014

Mendoza, Argentyna

Po przecudownym odpoczynku w Santiago, znowu trzeba było wrócić na ciężką drogę podróżnika.
Pożegnałam się z Moniką i Agatą i z naładowanymi akumulatorkami ruszyłam nocnym autobusem do Argentyny. Powtórka z rozrywki, spanie w pozycji embrionalnej i nowe stempelki. Jak zawsze są opóźnienia, to tym razem dojechaliśmy przed czasem, czyli o jakiejść 6 rano. Mega niewyspana poszwędałam się trochę po dworcu w poszukiwaniu atrakcji. Masakra, zimno, nic się nie dzieje, wszystko zamknięte. Spotykam Carlosa z autobusy i ruszamy na wspólne śniadanie na trawie. I to jest ten cudowny moment, kiedy wraca magiczna energia w podróży. Kiedy rozmawiasz z ludźmi i z zapartym tchem słuchasz ich historii. Kiedy masz wrażenie, że osoba z którą rozmawiasz to Twój stary przyjaciel. Aż się łezka kręci w oku, jak się żegnasz. To jest ten trudny moment w podróży.
Ja miałam zaplanowany tylko jeden dzień w Mendozie i okolicy, żeby dotrzeć na weekend do znajomych do Cordoby. Ruszam do Maipu, gdzie zwiedzam bardzo ciekawe muzeum wina i winnice. Pierwszy rower, który wypożyczam chyba szybciej jeźdxi w tył niż w przód, coś na miare rowerów, ktróre miałyśmy na Kubie haha. Po wymianie na lepszy model, aż chce się zwiedzać. Kręcę się po miasteczku i okolicy pare godzin, cieszę słońcem, wiaterkiem i świeżym powietrzem. Wracam na szybkie zwiedzanie Mendozy i spotykam się z wcześniej poznanym Mariano. Wypijamy tradycyjne niebieskie wino (?) i niestety czas ruszać dalej. Kolejny nocny autobus przede mną...









25/02/2014

Valparaiso & Vina del Mar, Chile

Postanowiłam trochę zagęścić ruchy i przenieść się do Cordoby w Argentynie do moich znajomych na najbliższy weekend. Jednodniowy wypad z Santiago do Valparaiso i Vina del Mar okazał się całkowicie wystarczający. miasteczka warte zobaczenia, ale bez szału. Vina jest typowym kurortem, akurat odbywa się tam festiwal i cała masa pięknych, młodych i znanych oraz szalonych fanów. Nawet ja mam fotkę z kimśtam, a co będę sobie żałować. Żeby było śmieszniej zrobili ze mną mały wywiad, jako, że rozmawiałam z tym niezmiernie znanym panem hahaha. Może ktoś z Was zna i mi podpowie, kto to :)
Przeszłam się po deptaku, nacieszyłam słoneczkiem i przeniosłam do Valparaiso (w tłumacznieniu "rajska dolina") . Rzeczywiście trochę przereklamowane, ale i tak warte odwiedzenia. Jakby nie patrzeć miasto wpisane jest na listę UNESCO. Stanowczo jeden dzień wystarczy. Ja podłączyłam się do grupy zwiedzającej z przewodnikiem. Prawie 4 h spaceru, trochę historii i ciekawostek. Ładnie, kolorowo, ale trzeba uważać na 1000 psich kup. 15 wind w tym stromym mieście jest ciekawym wypełnieniem krajobrazu. Widok na port i wąskie uliczki przyjemnie relaksuje. Czas wracać do Santiago na ostatnią noc i znowu kierunek Argentyna.
Ostatni wieczór z Moniką i Agatą i pożegnanie z naprawdę cudownym krajem. Chile jest na 5+ i mega miło mnie zaskoczyło swoją różnorodnością. Warto zwiedzić.
















 

23/02/2014

Santiago, Chil

Na spokojnie zwiedzamy sobie Santiago. Monika jest moim prywatnym przewodnikiem. Nie ma tu żadnych wyjątkowych zabytków, ale przyjemnie przejść się po uliczkach. Spokojnie i czysto. Zawsze coś ładnego się znajdzie. Próbujemy tutejszych specjałów: Pastel de Choclo i Ceviche. Czasem też można znaleźć plastikowe jedzenie na wystawie jak w Japonii. Santiago jest bardzo przyjemne do mieszkania, jedyny problem to chyba to ogromne zanieczyszczenie powietrza tutaj.











21/02/2014

Santiago, Chile

W czwartek rano dotarłam do Santiago. Monika (moja bardzo dobra koleżanka ze studiów, która tu mieszka od ponad 2 lat) zostawiła mi klucze na recepcji. Ach jaka była ma radość widząc ładne, zadbane mieszkanko, gdzie wreszcie mogłam chodzić na bosaka i poczuć się jak w domu.
Po paru godzinach przyszła Monika, więc moja radość była jeszcze większa. Fajnie tak się znowu zobaczyć, chociaż czas tak szybko leci, że nawet nie odczuwa się tych paru miesięcy.
Postanowiłyśmy spędzić spokojny wieczór w domku i troszkę poplotkować. Cudnie, bosko, przeziemsko :) babski wieczór na całego. Monika mieszka z Agatą, więc bab pod dostatkiem.
W piątek pół dnia połaziłyśmy po Santiago, które zrobiło na mnie wyjątkowo dobre wrażenie. Nie ma tu specjalnie dużo zabytków lub niezapomnianych miejsc, ale ogólna atmosfera miasta, to że jest czysto, zielono i spokojnie sprawia, że jest to jedno z tych miast, w których można naprawdę dobrze mieszkać.
W sobotę razem ze snajomymi Moniki i Agaty pojechałyśmy nad jezioro Aculeo. Przecudowny, relaksujący dzień z przepysznym jedzonkiem, prawie jak w domku :) Wieczorkiem poszłyśmy do salsoteki. Ach co to była za noc, istne szeleństwo. Niedziela i poniedziałek minęły na leniwym zwiedzaniu kolejnych zakątków Santiago. Dla mnie i tak większość frajdy to spotkanie z Moniką i to wspaniałe uczucie relaksu i domowej atmosfery. Jutro jadę do Valparaiso nad Pacyfik.











19/02/2014

Villarrica, Chile

Kolejne wielkie WOW. Wulkan Villarrica był jedym z mocnych punktów Chile i naprawdę nie zawiódł, nawet przerósł oczekiwania. Może to nasi wspaniali przewodnicy: Eric, Ricardo i Christian sprawili, że wchodzenie na ten wulkan było takim super i niezapomnianym doświadczeniem. Krater znajduje się na wysokości 2840 metrów. Ostatnie 3 godziny wchodzi się po lodzie. Stanowczo zostaje to moim nowym hobby i warte przemyślenia zmiana zawodu na przewodnika górskiego :)
Niestety był to też ostatni dzień podróży ze Starr i Michaelem i po 3 tygodniach wspólnej przygody musieliśmy się pożegnać, bo ja przenoszę się już do Moniki do Santiago.
To były wspaniałe 3 tygodnie, pełne przygód, szaleństwa, mnóstwa trekingów, przepięknych widoków i niezapomnianych doświadczeń. Do zobaczenia :)