31/05/2014

Pereira, Kolumbia

W sobotę w Pereira odbyło się wesele mojej kochanej Cristal i jej narzeczonego Juan David`a.
Jestem pod ogromnym wrażeniem super organizacji Cristal, która mając tyle na głowie zadbała również o mnie, abym bezpiecznie dojechała do Pereira z Bogoty, miała gdzie spać i w co się ubrać. Moje ubrania trekkingowe za bardzo nie pasowały na tak wspaniałą okazję.
Fajnie było pooglądać zmieniający się krajobraz do Zona Cafetera. 5 lat temu udało mi się zwiedzić Manizales i Armenię tutaj, więc tym razem nadrobię jeszcze Pereira. Jechałyśmy autem z Luisa, ale pod koniec trasy był ogromny korek i niestety dotarłyśmy bardzo późno, bo dopiero ok 23.30. Całe szczęście zdążyłyśmy na Mariachis (czyli orkiestrę Meksykańską śpiewającą serenatę dla panny młodej). Naprawdę fajna tradycja (chętnie usłyszę kiedyś taką serenatę dla siebie hahaha).
Następnego dnia przygotowania, przymiarka sukni, zrobienie pierwszego makijażu od 6 miesięcy i nawet użycie suszarki (a przepraszam, zdarzył mi się ten luksów parę razy u Moniki w Santiago :)
Ceremonia odbyła się w domu rodziców Juanda, w przepięknym ogrodzie przy zachodzie słońca. Lekki ciepły deszcz na szczęście i przepiękna tęcza. Aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia. Cristal wyglądała cudownie, a ich przemowy były takie głębokie i naturalne.
Po ceremoni czas na imprezę. W Kolumbii atmosfera jest dużo luźniejsza, zwłaszcza w ciepłych regionach. Muzyka głównie salsa, reggeton, marengue i vallenato. Ogromne ilości aguariente (alkohol kolumbijski) i szaleństwo do białego rana. 
Przepiękna ceremonia, cudowna zabawa i Państwo Młodzi jak z obrazka. Życzę im wszystkiego najlepszego. Następnym razem bawimy się na moim weselu... taaaa, taki żarcik z tym weselem.




















No comments:

Post a Comment