20/05/2014

Bogota, Kolumbia

lalalalalalala, aaaaaaa!!!! jestem w Bogocie!!!!! po 5 latach wreszcie powróciłam do mojej ukochanej Bogoty, gdzie zostawiłam tyle cudownych wspomnień i szalonych przeżyć. Aż mi się łezka kręci w oku na samą myśl moich 3 najwspanialszych miesięcy w życiu. Mój kochany Pablito Papacito odebrał mnie z dworca i przygarnął w swoim domu, gdzie poznałam jego mamę i siostrę.
Nawet po 5 latach mam wrażenie jakbym tu była wczoraj. Wszystko takie podobne :)
Przez następne 9 dni spotykałam się z moimi cudownymi, kochanymi przyjaciółmi wspominając jak to było super, jak byliśmy młodzi i piękni :) Julian ma już cudowną rodzinę, jego brat jest już dorosłym kawalerem. Cristal wychodzi za mąz. Nawet Pablo sie ogarnął hahaha. Z Danielem już pierwszej nocy spontanicznie wylądowaliśmy na imprezie, taka mała podróż w czasie. Catherina ciągle zapracowana, ale też udało nam się spotkać i powspominać szalony Jarocin w Polsce.
Oczywiście jeszcze cała masa miejsc i ludzi została do odwiedzenia. Spotkałam się z Luisą, która była moją oazą na początku mojego pobytu w katolickim domu dla dziewcząt (z którego oczywiście bardzo szybko się wyprowadziłam 5 at temu...). Z moim kolegą profesorem Bernardo wybraliśmy się razem na Universidad de la Sabana, gdzie 5 lat temu pracowałam. Tutaj nic się nie zmieniło: Juan Pablo nadal uśmiechnięty, Gonzalo zapracowany, ale pokazał mi swoją antyramę z: Hall of Fame, gdzie jest moje zdjęcie hahaha.
Miałam również okazję spędzić trochę czasu z moją ukochaną rodziną kolumbijską, czyli z Mamą i bratem Juliana. Bardzo mi pomogli na początku mojego pobytu 5 lat temu i sprawili, że czułam się bezpiecznie i rodzinnie. Teraz Pablo i jego Mama dbają, abym czuła się jak w domku. Tu jest poprostu wspaniale. Ludzie są otwarci, chętni do życia. Tego się nie da opisać słowami. Spotkanie z Cristal na babskich plotkach przy cudownej Margarita oraz na śmiesznym piwku z Andersonem.
Masakra, nie wiem jak ja stąd wyjadę. Już cieszę się przez łzy, że niedługo będę w Polsce, bo strasznie się stęskniłam, ale na myśl o pożegnaniu z Ameryką Południową i najpiękniejszą przygodą życia kraja mi się serducho.



























No comments:

Post a Comment