20/01/2014

Futalafu, Chile

Jesteśmy w Chile. Rzeka Futalafu jest bardzo popularną rzeką na rafting klasy 4+ i 5.
Postanowiliśmy spróbować swoich sił i zmierzyć się z żywiołem następnego dnia. Mały spacer po bardzo klimatycznym miasteczku, w którym chyba każdy każdego zna i rozstawianie namiotu na kempingu, gdzie były może jeszcze ze 4 osoby.
Rafting okazał się naprawdę niezłą zabawą. To już było moje drugie i z pewnością nie ostatnie podejście do tego sportu. Trasa prowadziła na południe, więc korzystając z okazji wzięliśmy plecaki do busa i prosto po raftingu kontynuowaliśmy podróż po nieznanym.
Łapanie stopa okazało się nie lada wyzwaniem, ponieważ przez pierwsze 30 minut naszego spaceru z całym dobytkiem na plecach nie minął nas żaden samochód. Zaczęło padać, więc zaczęlismy przygotowywać palenisko i przygotowywać miejsce na namiot przy drodze. I wtedy szczęście nam dopisało. Gido, Argentyńczyk podróżnik, który chyba sam przeszedł pół świata został naszym wybawcą i spędził z nami kolejne 1,5 dnia.
Jechaliśmy przepiękną La Carreterą Austral, nocowaliśmy w Puyachi, przepięknym miasteczku otoczonym firdami, niestety mgła i deszcz umożliwiły nacieszenie się tym widokiem. Cóż, Patagonia - tutaj pogoda wyznacza warunki.
Następnego dnia kontynuujemy podróż z Gido aż do Coychahi. La Carretera jest tu ciągle modernizowana i pewnie w ciągu paru lat całkowicie zniknie ta urokliwa żwirowa trasa, gdzie 2 samochody mieszczą się na styk i na drodze można zobaczyć Pudu. Nam szczęście niezwykle dopisało i widzieliśmy Pudu - symbol Chillijskiej Patagonii, najmniejszego jelenia. WOW, one naprawdę są bardzo rzadko spotykane :) Trasa przepiękna, na lewo wodospad, na prawo jezioro, gdzieś z tyłu dolina, przed nami mała estancja. Czuć klimat.








No comments:

Post a Comment