29/06/2014

Vestvika, Svalbard

Tym razem czeka nas krótszy pasaż, bo jedynie 185 mil morskich z Bjornoya do Hornsund na Spitsbergenie. Wieje w rufę, słońce świeci, coś podejrzanie dobra karma, ale tylko się cieszyć. Na wachcie towarzyszą mi delfiny i mewy (nie wiem co one robią na środku morza, ale one pewnie też się zastanawiają co ja tu robię). Niebo ma chyba z 10 różnych odcieni niebieskiego, a woda trochę wpadająca w turkus. 5 warstw ubrań, które mam na sobie przypomina mi że nie jestem na Karaibach i wskakiwanie do wody chyba jednak nie jest najlepszym pomysłem. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do niskich temperatur, ale tęskno mi za ciepełkiem. Jeszcze tylko 35 dni i obiecuję, że będę leżeć plackiem na słońcu przynajmniej 1 dzień. Mimo że naprawdę mocno buja to te 1,5 dnia płynięcia bez przerwy jakoś szybko mija. Wiatr zaczyna wiać ze wschodu, więc kotwiczymy w Vestvika, czyli jeszcze przed Hornsund, gdzie znajduje się Polska Stacja Badawcza.
A tu kolejna niespodzianka: na brzegu widać misia polarnego z małym niedźwiadkiem, wyglądają jakby na nas czekały. Nasza łódka nazywa się Kvitebjorn, co po norwesku oznacza mały miś J

Na kolację mamy pycha zupę rybną. Obiecuję, że ugotuję po powrocie.








No comments:

Post a Comment