18/06/2014

Harstad, Norwegia

Dzięki pisaniu bloga orientuję się jaka dziś jest data. Dopiero jestem 5 dni na łodzi, a już mam problemy z nadrobieniem zaległości, bo każdy dzień jest podobny. Oczywiście mój plecak nie doleciał ze mną do Bodo, więc od razu na wstępie było mi dosyć zimno. Chyba najgorsza jest myśl, że to się nie zmieni przez najbliższe 50 dni…
Poznaję się z kapitanem: Berthold`em. Pierwsze wrażenie bardzo dobre, miejmy nadzieje, że tak też zostanie. Pierwszy dzień mija na organizacji. Następnego po sprawdzeniu czy wszystko działa i uzupełnieniu zapasów ruszamy na północny wschód wzdłuż linii brzegowej. Muszę „nauczyć się” łódki. Nasza to: Saxo 38, ma tyle lat co ja, więc młoda sztuka  12 metrów, stalowa, bardzo ładnie utrzymana. Wiatr od razu wieje mocno pięknym baksztagiem.  Zatrzymujemy się w Brunvaer na kotwicy. Po ciężkim dniu nawet zasypianie w bujającej łodzi przy pełnym słońcu nie jest problemem.
Czytając nową książkę wpadam na ciekawy cytat: „a restless travelers whose destination could not be found on any map…” fajnie, że już mnie w książkach opisują. Oprócz Siddhatha, Hermana Hessa, czytam podręczniki żeglowania i historię Spitzbergena. Mam nadzieję, że mi się to wszystko nie pomiesza.
Przez kolejne parę dni płyniemy na wschód. Mijamy przepiękne Lofoten, Westfiorden, bardzo wąski fiord Raftsundet i przy mocnym wietrze ok. 7 docieramy do Risoyhavn.Po drodze silnik wymaga małej naprawy, więc czekając na brakującą część zatrzymujemy się na trochę dłużej w Harstad. Oglądam poprzednie reportaże mojego kapitana i powoli nabieram ochoty na rejs w zimie, ale biorąc pod uwagę moje obecne zamarzanie może to jeszcze przemyśle.
O dziwo nadal nie dopadła mnie choroba morska. Podejrzewam, że jak tylko wypłyniemy na pełne morze, to szybciutko się pokaże… Trochę ciepło mi się robi na samą myśl 3 dniowego płynięcia bez przerwy. Jednak mam nadzieję, że pogoda będzie trochę przyjaźniejsza niż dotychczas. No nic, na razie gorąco pozdrawiam i obiecuję, że po powrocie będę się wygrzewać na słońcu.







 
 

3 comments: