22/08/2014

Życie po podróży



Tadam, wiem wiem rychło w czas, ale nie ukrywam, że nie było łatwo…
Minęło już ponad 1,5 roku od mojej wspaniałej wyprawy i mimo, że mój „Wanderlust” był nieco karmiony, teraz powróciła wena i potrzeba ponownego skupienia się na podróżach.
Zanim wyruszę na nową wyprawę postanowiłam podsumować te paręnaście ostatnich miesięcy mojego „ zwyczajnego” życia. Zwyczajnego w cudzysłowie oczywiście, bo ani tak do końca zwyczajne nie było, ani nie chciałabym, żeby słowo zwyczajne miało wydźwięk pejoratywny.
Ostatnie miesiące podróży spędziłam w jedynym w swoim rodzaju miejscu: Svalbardzie, które jest wyjątkowo hermetycznym środowiskiem. Najlepszym przykładem może być, że w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund spotkałam mojego znajomego, a po powrocie z Longyearbyen dostałam w prezencie od mojego serdecznego kolegi Szymona książkę Ilony Wiśniewskiej pt. „Białe”.
Ilonę miałam okazję poznać osobiście, tak jak i wielu innych bohaterów książki. Spędziłam parę wieczorów z Krysią, Królikiem czy Marcinem. Poznałam cała masę kolegów z budowy akademika z Michałem i Jorge na czele, którzy mi bardzo pomogli. Zabawny jest fakt, że w Longyearbyen alkohol kupuje się na kartki a ceny w barze są co najmniej z kosmosu. Ja miałam kartki i aż 2 tygodnie do wylotu, więc poznałam wszystkich mieszkańców tego niewielkiego miasteczka. Na Spitsbergenie wszyscy się znają, szanują i pomagają sobie. Kiedyś tam wrócę i znowu popatrzę daleko daleko za horyzont z Cukrowej Góry :) no i obiecuję nadrabiać zaległości...

No comments:

Post a Comment