Pod koniec sierpnia 2014 po powrocie z nieziemskiego
Svalbardu miałam zaszczyt być świadkową na ślubie moich Przyjaciół Ewy i
Artura, którzy bardzo słusznie aż przez tydzień :)
świętowali ten „najważniejszy dla nich dzień” Miejsce też wybrali nietuzinkowe,
bo Wyspę Kos w Grecji. Oczywiście bez przygód się nie obyło, więc jest co
wspominać. Pomijając wszystkie zawirowania finał jest taki, że udało nam się
zorganizować wyjątkową ceremonię w parę godzin. Wspaniała uroczystość, piękna
Para Młoda i oczywiście jeszcze piękniejsi Świadkowie :) Wedding Panda zrobiła furorę
na całej wyspie a ilość stresu, towarzysząca nam w tych błyskawicznych
przygotowaniach przyprawiła nas wszystkich o zawał serca.
Jak już wybiła godzina 0 i w ostatnim rzucie doczepiliśmy
butonierkę i wstaliśmy aby powitać Państwa Młodych wzruszenie ogarnęło
wszystkich. Piękna plaża, szum fal oraz zachód słońca w tak romantycznej chwili
to jedynie wisienka na torcie. Po ceremonii udaliśmy się na kolację a później
już imprezę do białego rana. Widok skaczącej Ewy w sukni ślubnej przy rytmach
Nirvany był bezcenny. Karły też załatwiliśmy hahahaha. Kolejne dni mogliśmy
odpocząć, nacieszyć się widokami i towarzystwem długo niewidzianego Maćka oraz
kibicować w wyjątkowej sesji zdjęciowej na żaglach. Cudowne emocje, zaszczyt i
wspomnienia na całe życie. Teraz jedynie zostaje nam kibicować, aby Ewa z
Arturem zawsze z taką łatwością pokonywali trudności i tak bardzo potrafili
cieszyć się wspólnymi chwilami (ze Świadkami oczywiście hahaha).
Sama Grecja jak zwykle była cudowna, ciepła, pełna pycha
jedzenia i wyluzowanych ludzi. Jedyne czego nie ogarniam, to dlaczego tam na
każdym rogu jest sklep z futrami.
W przypadku propozycji współpracy przy organizacji ślubu w
Grecji jesteśmy do Państwa dyspozycji. :0